Paryska Odyseja
Od tygodni nie kupił kawy. Rano patroszy wczorajsze niedopałki i skręca papierosy tak cienkie, że paląc je ma wrażenie, że zaciąga się papierem. W szafkach nie ma nic do jedzenia. Ale wciąż korzysta z dostępu do Internetu. ( „Vernon Subutex”, s.9)
Futurystycznie brzmiące Vernon Subutex to imię i nazwisko głównego bohatera książki Virginie Despentes. Tytułowa postać, to podstarzały punkrockowiec, który niegdyś prowadził sklep z płytami winylowymi. Tak jak winyle odeszły do lamusa, wyparte przez nowocześniejsze muzyczne wcielenia, tak i Vernon powoli zaczyna zdawać sobie sprawę, że we współczesnej rzeczywistości, jest on już tylko retro dinozaurem. Ponieważ zalega z czynszem kilka miesięcy i wkrótce go eksmitują, przeczuwa kres wygody i początek trudnego życia na walizkach. Przeczuwa również początek starości, co jest najtrudniejsze dla typu wiecznego chłopca, jaki reprezentuje, a myśl o niepewnej przyszłości paraliżuje go i napełnia strachem.
Virginie Despentes to - jak mówi zakładka książki - symbol francuskiej literatury trash. Stawiana na równi z Michelem Houellebecqiem, jako przedstawicielka nowej generacji francuskich pisarzy, została poznana szerszej publiczności dzięki skandalizującej powieści „Baise-moi”, na podstawie której powstał kontrowersyjny film znany w Polsce pod tytułem „Gwałt” (2000 r.). Despentes wraz ze swoją przyjaciółką, aktorką porno, nakręciły obraz o dwóch kobietach, które mszczą się na mężczyznach i na całym patriarchalnym systemie. Długo zakazany we Francji, ze względu na swoją brutalność film, był zwiastunem przyszłej kariery pisarki, która nie ucieka od trudnych tematów. Despentes poznała w przeszłości mroczną stronę rzeczywistości, sama będąc ofiarą gwałtu oraz pracując przez dwa lata jako sex workerka. Jej książki przedstawiają zawsze daleki od oficjalnego dyskursu obraz feminizmu i wymykają się prostym kategoryzacjom politycznym.
“Vernon Subutex”, to pierwszy tom zapowiadanego jako trylogia cyklu powieści. Autorka przedstawia w nim współczesne społeczeństwo francuskie w soczewce, przygląda się przy okazji ludziom z poza głównego nurtu społeczeństwa, nieszczęśliwym i uwikłanym w różne problemy trzydziesto i czterdziestolatków, których młodość, choć była beztroska, nie przygotowała ich na wyzwania zmierzchu życia. To od postaci Vernona zaczyna się utwór i wokół niego krąży fabuła powieści, ale po drodze poznajemy mnóstwo powiązanych z nim osób, a każda następna jest ciekawsza od drugiej. „Vernon Subutex” jest nie tylko portretem człowieka u progu katastrofy, to również pełen nostalgii pejzaż Paryża z punktu widzenia outsidera. Książka porównywana do „Komedii ludzkiej” Honoriusza Balzaka, pozbawiona jest uroku analogowości, bo czasy są już całkiem inne, przewijają się tu komercyjne przybytki, t.j. Starbucks, czy McDonald. Tułaczka Vernona przez Paryż naznaczona jest ciągle nowym poszukiwaniem lokum, co odbywa się przy udziale facebooka. Pytanie, które wybrzmiewa od pierwszych stron książki - jak żyć godnie nie mając pieniędzy? - pozostaje zawieszone w powietrzu. Okazuje się, że styl bycia starych znajomych z branży muzycznej znacząco uległ zmianie, a ich życia podporządkowane są teraz przede wszystkim gromadzeniu i wydawaniu pieniędzy oraz rażącej nadkonsumpcji. Dzieło Despentes nie jest wizją przyszłości, ale pozostawia uczucie obcowania z kresem pewnego świata. Książka, utrzymana w postapokaliptycznym klimacie, przywodzi na myśl futurystyczne wyobrażenie ludzkości z „Możliwości wyspy” wspomnianego już Huellebecqua, gdzie ludzie porozumiewają się ze sobą za pomocą komunikatorów internetowych, a najważniejsze jest dla nich to, by nikt nie zakłócał ich strefy komfortu.
Właściwie główny bohater jest tylko pretekstem do ukazania szerszej perspektywy. Tułaczka Vernona pozwala na wgląd w życia innych ludzi. Kalendarium postaci jest imponujące. Despentes pozwala przemówić naprawdę różnym typom osobowości, wyjątkowo złożonym i ciekawym. Mamy tu producentów filmowych, aktorki porno po zmianie płci, muzułmanów, maklerów giełdowych, gwiazdy rocka na emeryturze, starych punkrockowców, bezdomnych. Każdy z nich dostaje swoją partię w powieści, krótki rozdział, aby przedstawić swój punkt widzenia. Strumień świadomości płynący przez umysły współczesnych paryżan okazuje się być polem do identyfikacji dla osobistych rozterek czytelnika – współczesnego Europejczyka. Monologi wewnętrzne bohaterów porywają swoją przejrzystością i zaspokajają voyerystyczne pragnienie czytania w cudzych myślach. Od pierwszej opinii, dajemy się złapać na haczyk i o tym, że wplątano nas w sieć czyichś rasistowskich przekonań orientujemy się dopiero, gdy dana postać snuje plany posłania wszystkim otaczającym ją ludziom kulki prosto w potylicę.
Główne uczucie towarzyszące czytaniu książki Despentes to ambiwalencja. Autorka opisuje zachowania, którymi się brzydzimy, a jednocześnie jesteśmy w nie uwikłani. Ta dwoistość odczuć nie pozwala na jednoznaczną ocenę bohaterów. Pod tym względem książka francuskiej pisarki jest niebezpieczna, mąci w głowie i sprawia, że czytelnik czuje się zagubiony wobec wielości sposobów myślenia i poglądów. Niezaprzeczalnym atutem jest wyjątkowa szczerość towarzysząca wypowiedziom bohaterów, język, którym posługuje się autorka jest dosadny i bezpuderyjny. Książka Despentes jest brutalna, nie w sensie epatowania przemocą, czy modelami życia spoza marginesu, ale w kwestii szczerego przedstawiania tematów tabu i obnażania kwestii dotyczących współczesnej francuskiej tożsamości niekoniecznie obecnych w oficjalnym dyskursie .
Despentes posiada zrozumienie dla swoich bohaterów, jednocześnie będąc bezwzględną obserwatorką - obśmiewa modele myślenia współczesnych Francuzów, patologiczny fetyszyzm dóbr materialnych i dążenie do autodestrukcji. „Vernon Subutex” jest zarówno gorzką satyrą na kapitalizm, jak i ostrą krytyką zachodniego modelu życia. Jednocześnie stanowi wnikliwe przedstawienie zagubienia współczesnego człowieka, który, im głośniej prezentuje swoje radykalne poglądy, tym bardziej wydaje się bezradny wobec codziennego życia. Najciekawsza w powieści Despentes jest jej wielogłosowość. Autorka nie opowiada się po żadnej ze stron, jednak w książce czuć zarówno złość i pogardę dla ludzkich zachowań, jak i ogromną empatię.
Czy Vernon Subutex to alter ego autorki? Wiele na to wskazuje, jednak autorka sama w wywiadzie mówi: „(…) O ile w "Teorii King Konga" słychać mój własny głos, o tyle w "Vernonie " staram się myśleć jak ludzie, których znam, przynajmniej na ile rozumiem ich sposób myślenia. No i jest coś perwersyjnie przyjemnego w pisaniu rzeczy, z którymi się nie zgadzasz.” ( źródło: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,19842563,nie-jestem-sliczna-i-co-k-z-tego.html)
Ponadto książka francuskiej pisarki napawa nostalgią, być może dla młodszego pokolenia czytelników, nie osobistą, a zapośredniczoną, za dawnymi czasami, za latami osiemdziesiątymi, muzyką The Redskins, Nor Desir, The Gun Club. Jednak każdy fan muzyki znajdzie w niej coś dla siebie. I choć nie wiadomo do końca, czego można się spodziewać po kolejnych tomach, z których drugi będzie miał swoją polską premierę już na początku września, warto śledzić dalsze poczynania Virginie Despentes.
Virginie Despentes: „Vernon Subutex tom 1”. Przeł. Jacek Giszczak. Wydawnictwo Otwarte. Kraków 2016.